By carstyle / Blog
Zacznijmy od tego, czym właściwie jest wosk samochodowy. Przede wszystkim to produkt, który łączy w sobie różne funkcje, względem lakieru samochodowego. Głównie ma on na celu wydobycie koloru, dodanie blasku powierzchni, zabezpieczenie go przed warunkami atmosferycznymi i zniwelowanie niewielkich mankamentów.
Porównaliśmy dwa produkty marki House of Wax – trwały, hybrydowy wosk Sapphire oraz droższy, naturalny Diamond. Jakie były efekty tych testów? Sprawdź poniżej.
House of Wax Sapphire to pierwszy z oferty wosków House of Wax. Dzięki zawartości 40% naturalnego wosku carnauba Sapphire gwarantuje olśniewające wykończenie. Specjalnie opracowana formuła zapewnia wyjątkowy efekt ,,mokrego lakieru” oraz niesamowitą śliskość. Wosk charakteryzuje się prostą, przyjemną aplikacją oraz bardzo dobrą trwałością sięgającą 4 miesięcy.
House of Wax Diamond to ukłon w stronę profesjonalistów w auto detailingu. Stworzony dla lakierów metalicznych i perłowych. Naturalne składniki jak biała carnauba oraz rzadka żółta carnauba zapewniają świetny efekt wizualny. Dzięki zawartości naturalnych olejków zapewnia prostą i przyjemną aplikację. Wymaga idealnie przygotowanej powierzchni. Trwałość wosku do 3 miesięcy.
Test przeprowadziliśmy na mocno zabrudzonej Skodzie. Aby doprowadzić auto do właściwego stanu najpierw użyliśmy Shiny Garage Pre-Wash Citrus Oil TFR w stosunku 1:10. Dla osiągnięcia idealnej tafli, wykorzystaliśmy także FX Protect Car Shampoo oraz wiadro z separatorem i rękawice od Work Stuff.
W ostatnim etapie użyliśmy Aqua APC 1:20 za pomocą rękawicy. Następnie należało wszystko spłukać. Jako wisienkę na torcie położyliśmy McKee’s Coating Prep Polish
Po przygotowaniu podłoża, przeszliśmy do wosków. Oba mają konsystencją na pozór twardą, lecz dosłownie wystarczy przyłożyć palec i oba bardzo fajnie topią się po jednym delikatnym przeciągnięciu. Nie potrzeba żadnego docisku itp. Jeśli chodzi o wosk Diamond, ma zapach typowo migdałowy, natomiast w przypadku Sapphire ciężko to określić. Idzie to raczej w stronę kwiatowej nuty. W tym starciu wygrywa Diamond! Przedzieliliśmy powierzchnię za pomocą taśmy i przystąpiliśmy do aplikacji. Nakładaliśmy tę samą ilość wosku na aplikator, aby test był jak najbardziej rzetelny
Diamond – bardzo łatwa aplikacja, nie wykazuje oporu, a na czarnym lakierze dokładnie widać, gdzie wosk został nałożony. Aplikację wosku oceniamy na 9/10.
Sapphire – aplikacja praktycznie taka sama, minimalnie lepiej pracowało się z Diamond’em.
Jeśli chodzi o docieranie wosku, doskonale pracowało się z mikrofibrą w połączeniu z obiema rodzajami wosków. Wystarczyło jedno przeciągnięcie fibry i praca praktycznie była skończona.
Efekt w przypadku obu wosków jest doskonały. Na pierwszy rzut oka jedna strona wydaje się być lekko przyciemniona, a to za sprawą zawartości białej i żółtej carnauby w wosku Diamond. Wydobyta została głębia koloru z powierzchni. Sapphire zdecydowanie zbudował na powierzchni szklaną taflę. Sama praca z produktami doskonała, nie potrzeba również nabierać dużej ilości produktu. Po 24 godzinach sprawdziliśmy efekty na deszczu – oba nadawały doskonały efekt hydrofobowy i świetnie rozbijały krople.
Jeśli musielibyśmy wybierać, wybralibyśmy oba. W zależności od tego, jakiego efektu potrzebujemy, możemy przeplatać w tych produktach, oba są godne polecenia.
Diamond -> naturalny, mocne przyciemnienie z maskowaniem mikrorysek, głębia, wydobycie ziarna, super śliskość i to wszystko zamknięte w migdałowym zapachu.
Sapphire -> hybryda, zdecydowanie 'wet look', słabsze przyciemnienie kosztem świetnej szklistości (pożądany efekt przy jasnych lakierach), większa trwałość, przyjemny zapach.